wtorek, 8 lipca 2025

Mamy nieudolny monopol

dr Piotr Syryczyński

Pan W. Sałaban kierujący tym blogiem poprosił mnie o wyjaśnienie dlaczego w Polsce i z jakich powodów w sektorze gazowym oraz w sektorze rafineryjno-petrochemicznym mamy tylko niewielką konkurencję.

Spójrzmy na historię innego przypadku czyli kraju, który praktycznie nie ma dużych własnych zasobów gazu ziemnego czyli na Włochy. W 1995 państwowa firma włoska ENI weszła na giełdę i stopniowo była prywatyzowana kolejnymi emisjami akcji. Ta firma miała już za sobą dziesięciolecia doświadczeń zagranicznych (1960 Maroko, Tunezja, pierwszy rurociąg do Szwajcarii, 1961 Liberia, Indie, 1962 Nigeria, 1963 Kongo, Jugosławia, Cejlon, kontrakt z ZSRR na ropę w zamian za chemikalia petrochemiczne, 1964, Morze Północne, Iran, 1965, Niemcy, Dania (Grenlandia!), 1966 Tanzania, Uganda, Bułgaria, 1967 Oman, Zambia i dalsze umowy z ZSRR) itd. itp.

Dzięki swojemu doświadczeniu ENI doprowadziła do tego, że zużywające dużo gazu Włochy (i nie mające energetyki jądrowej w podstawie systemu) mają teraz zasilenie wielostronne gazem ziemnym. We Włoszech ceny hurtowe gazu w roku 2024 były na poziomie 11,5 USD za MMBtu  a Polska miała je w roku 2024 na poziomie nawet ponad 15,2 USD/MMBtu.

Jeśli kraj nie ma za dużo własnych złóż gazu czy ropy to powinien mieć dobrze zarządzaną i sprytną firmę znająca doskonale rynki międzynarodowe. Taka firma potrafi „załatwiać” ropę naftową i gaz ziemny za pomocą różnych kontraktów/transakcji zamiennych/wspólnych inwestycji z lokalnymi firmami/… itd. itp. To robi ENI od dziesięcioleci z pożytkiem dla włoskiej gospodarki. Mimo posiadania przez wiele lat pozycji monopolistycznej lub niemal monopolistycznej ENI nie nadużywało tej pozycji.

Częściowa prywatyzacja ENI nie zmieniła składu ekspertów jakie miała i ma ENI - stopniowo na ich miejsce (tych odchodzących na emeryturę) wchodzili kolejni. Teraz ENI (Fact Book 2024) ma roczne przychody 13,6 mld Euro. Wydobycie kopalin przez ENI (2024) to poziom 1,71 mmboe/d (million barrels of oil equivalent per day). ENI ma mocną pozycję światową w zakresie poszukiwań. Odkryli i udokumentowali w ostatnim czasie 1,2 bboe przy koszcie znalezienia 1 $/boe, co zostało podkreślone odkryciem złoża Calao w strefie ekonomicznej Wybrzeża Kości Słoniowej i dodaniem zasobów na Cyprze i w basenie Kutei w Indonezji. Zasoby na Cyprze są istotne dla budowy na tej wyspie dużej elektrowni i dla kabla Grecja lądowa-Kreta-Cypr-Izrael-Jordania.

ENI przez te lata skokowo zwiększała produkcję gazu ziemnego. W roku 2017 ENI wydobyła 80.8 mld m3 gazu podczas gdy jeszcze w roku 2008 było wydobycie tylko 45 mld m3 z czego zwykle 90 % jest spoza obszaru Włoch. Zatem ENI pozyskiwała i pozyskuje gaz z całego świata i przez ostatnie 16 lat zwiększyła wydobycie gazu o 36 mld m3. Dodatkowo ENI ze swoich zysków wybudowało także ponad 35 GW elektrowni (głównie gazowych), które są istotne dla gospodarki Włoch.

Nasz monopolista ropno-gazowy z siedzibą w Płocku miał na koniec 2024 udokumentowane rezerwy węglowodorów, wynoszącymi łącznie 1306,9 mln boe z czego 73 proc. to gaz ziemny, a 27 proc. ropa naftowa i NGL. W tym w Polsce 710 mln boe, w Norwegii 407,8 mln boe, Kanadzie 147,7 mln boe, Pakistanie 40,5 mln boe, na Litwie 1 mln boe.

W II kwartale 2024 nasz monopolista realizował średnią dzienną produkcję ropy i gazu na poziomie 207,5 tys. boe, rok wcześniej 163,9 tys. boe. Koncern z posiadanych złóż najwięcej pozyskuje gazu (72 proc. całości wydobycia). Pozostała część to ropa i NGL (węglowodory płynne). W ujęciu geograficznym zdecydowanie najwięcej węglowodorów nasz monopolista pozyskuje w Norwegii (w II kwartale 2024 116,9 tys. boe dziennie), a następnie w Polsce (69,7 tys. boe), Kanadzie (14,6 tys. boe), Pakistanie (6 tys. boe) i na Litwie (0,3 tys. boe).

Zatem obecnie ENI wydobywa 10 razy więcej niż nasz monopolista. 25 lat temu ta proporcja pomiędzy ENI a naszym sektorem naftowo-gazowym nie była tak dramatyczna (bliżej 2,5:1).

W praktyce, przeliczanie gazu na BOE zależy od jego wartości opałowej, ale zazwyczaj 1 miliard metrów sześciennych (mld m3) gazu ziemnego to około 6,45 mln BOE, a 1 milion ton ropy naftowej to około 7,5-7,8 mln BOE. Zatem wydobycie roczne naszego monopolisty w zakresie gazu to 54,5 mln boe (około 8,45 mld m3 gazu rocznie) a wydobycie ropy rocznie to szacunkowo 2,8 mln ton.

Ok. 90 % zasobów ENI to zasoby nie we Włoszech ale w innych krajach. Ponadto z zasobów krajowych naszego monopolisty te około 50 mld m3 zasobów przemysłowych gazu w złożach zagospodarowanych da się wydobywać z szybkością najwyżej 4 mld m3 rocznie i ma to tendencję spadającą. Ze złóż w Norwegii udaje pociągnąć ok 3-4 mld m3 własnego gazu najwyżej, reszta to gaz kupowany aby w ogóle Baltic Pipe działał to trzeba kupować cudzy gaz w Norwegii za znaczne środki. Co gorsza wydobywany gaz w Polsce jest zanieczyszczony azotem co oznacza, że realnie do bilansu energetycznego kraju wchodzi rocznie mniej energii niż gdyby to był gaz wysokometanowy. Dane z URE porównane z danymi z PIG dają informację, że gaz „polski” jest zanieczyszczony azotem w około 22 %. (9/11,55) = 0,78

ENI doprowadził do tego, że włoska gospodarka i włoski przemysł turystyczny nie boją się braku gazu bo te dostawy z całego świata dają niezbędne zasilenie dla elektrowni systemowych. ENI osiągnął przed wojną na Ukrainie sytuację, że zasilanie gazem Rzymu i Watykanu było z takich kierunków:

  • gaz z Rosji poprzez Czechy i Słowację i dalej do Włoch;
  • pewne ilości gazu z rurociągu Rosja-Ukraina-Naddniestrze - dalej do Europy;
  • pewne ilości gazu z Azerbejdżanu poprzez Gruzję do Turcji trasa lądowa;
  • pewne ilości gazu z morskiego z rurociągu Rosja – Turcja i dalej;
  • LNG z własnych FSRU od kilku dostawców z całego świata w tym z Algierii i USA;
  • rurociąg podmorski z Tunezji (w tym w nim też gaz transportowany rurociągiem z Algierii);
  • podawanie gazu od strony portów holenderskich przez Niemcy i przez Szwajcarię – w tym zakup holenderskiego gazu ze złoża w Groningen lub transakcje z rozładunkiem LNG w portach holenderskich i jego przerzut tą samą trasą do Włoch.

Nasz monopolista ma słabiutkie doświadczenie światowe - projekty w Norwegii to załatwiał dawniej LOTOS a reszta zagranicznych złóż to znikomy temat. Zatem nasz monopolista nie umie poruszać się po świecie, nie ma tam złóż i układów politycznych i może co najwyżej odkupywać gaz od pośredników dając im spore zyski a nam najwyższe ceny w Europie. Ponadto przez te ostatnie 20 lat ten monopolista nie rozwijał swojej części złożowej i teraz jest karzełkiem w porównaniu do ENI.

PRL miał kiedyś taką centralę handlową (handlującą też ropą i gazem) ulokowaną w Warszawie w jej zachodniej części i zgodnie z zasadami, jakie panowały ówcześnie była ona całkowicie kontrolowana przez wojskowe służby specjalne. Wtedy w Warszawie był podział terytorialny bo np. firmy kontrolowane przez cywilne służby specjalne lokowały się tylko w centralnej i południowej części stolicy. Podział był ciekawy merytorycznie bo kopaliny metaliczne (srebro, miedź, cynk, ołów itp.) były w innej centrali handlowej a węgiel jeszcze w innej itd. itp.

Podobnie jest obecnie w Rosji gdzie nawet wiele firm celowo na dole wizytówki podaje, że „obsługuje nas bank” „tu nazwa tego banku” i wtedy od razu widać (po nazwie tego banku) czy ta firma podlega pod wojskowe czy cywilne rosyjskie służby specjalne. Dzięki temu kontrahenci od razu wiedzą z kim mają do czynienia.

Około roku 2000 władza tej centrali handlowej znikła. Płock uniezależnił się od tej centrali w rejonie roku 1998 a wiele innych firm zaczęło samodzielnie handlować z zagranicą. Jeśli chodzi o gaz to nasz ówczesny rząd zdecydował się na jedynego dostawcę (Gazprom) co jak pamiętamy było w czasach rządu premier Suchockiej. Ale ze względu na zapisy tego kontraktu i następnych aneksów były to umowy typu take-or-pay tzn musieliśmy odbierać określoną ilość gazu lub płacić nawet za nieodebrany gaz. A dodatkowo te kontrakty pozwalały na większy odbiór gazu zimą czyli nawet nie musieliśmy budować magazynów bo faktycznie Gazprom magazynował nam ten gaz w złożach na Syberii i dosyłał więcej zimą.

Kontrakt (pierwszy) z Gazpromem był według mnie doskonały merytorycznie co potem udowodnił czas. Dał ten kontrakt stabilne dostawy naszej gospodarce wraz z magazynowaniem zimowym w złożach na Syberii. Ubocznym złym skutkiem tego kontraktu było to, że polskie elity w sektorze gazu i powiązane z nimi grupy polityków odcięły się całkowicie od problemów światowych i nic nie musiały robić aby ten świat poznać i zrozumieć. Zarządowi naszego monopolisty długie lata płaciliśmy (sporo) za odczytywanie liczników na pompach i za prawidłowe płacenie za faktury a nie za pozyskiwanie nowych złóż dla uniezależnienia się do tego dostawcy.

Ponad 25 lat temu rozważano różne możliwe ścieżki prywatyzacji naszego sektora naftowego oraz sektora gazowego i jedną z proponowanych wersji był model chilijski. W tym modelu, który nigdy nie doszedł do skutku miało być tak:

- większa rafineria (w Płocku) jest prywatyzowana powoli poprzez giełdę jak ENI i ma być podmiotem załatwiającym sobie dostawy węglowodorów;

- mniejsza rafineria (w Gdańsku) jest prywatyzowana od razu z zagranicznym koncernem jako właścicielem (np. Chevron, ENI czy Shell czy dowolny inny) i ma być rozwój petrochemii na terenach na wschód od rafinerii w kierunku wyspy Sobieszewskiej – celowo były one do tego przygotowane (!).

Wtedy ten prywatny inwestor i jego mniejsza nowoczesna rafineria zaczynają ostro konkurować z tym jeszcze państwowym dużym podmiotem i cały sektor rozwija się dzięki tej konkurencji. Państwowy większy (jak ENI) musi konkurować z zagranicznymi dostawcami o dobre złoża i o rynek a klienci mają większe bezpieczeństwo dostaw bo jest wielu dostawców.

W zakresie gazu model chilijski miałby polegać na wydzieleniu złóż krajowych do jednej firmy (czyli produkcji początkowo 5 mld m3), zrobienie drugiej firmy importującej gaz rosyjski (np. 6 mld m3) i stopniowo wygaszającej ten kontrakt a także wpuszczenie prywatnej konkurencji innych firm mogących też sprzedawać gaz do sieci. A sieci jako podmiot dla przesyłu miały równo traktować wszystkich konkurentów.

W takim „chilijskim” systemie gazownicy (czyli tysiące pracowników systemu gazowego) zostaliby w firmie o niewielkiej wartości handlowej, której wartość akcji nie byłaby znacząca. Wygrała jednak wersja, że zrobiono prywatyzację całości (sieci + złoża + magazyny gazu) i władzę w powstałej nowej firmie (giełdowej) objęli gazownicy, którzy w ogóle nie rozumieli rynku światowego i nawet nie mieli ochoty w nim uczestniczyć. Dzięki zablokowaniu wydzielenia złóż wartość akcji pracowniczych była wysoka a spokojnym i najbezpieczniejszym sposobem działania było nadal kupowanie gazu z Rosji. Nie trzeba się było zajmować światem, nie trzeba było interesować się tym jak ten gaz pozyskać i dowieźć do Polski, nie trzeba było budować magazynów gazu (bo Gazprom też dawał więcej gazu zimą) a pensje, szczególnie po zniesieniu ustawy kominowej, były interesujące. Więc po co się narażać i czegoś się uczyć o świecie.

Co gorsza przez wiele lat robiono mieszanie cen gazu i do droższego gazu rosyjskiego dawano gaz z polskich złóż ale uśredniano cenę dotując import gazu rosyjskiego. Tzn. na rynek polski dawano cenę nieco niższa niż cena płacona do Gazpromu bo zaniżano cenę gazu z polskich złóż. Dzięki temu zużywano polskie złoża na wzmacnianie pozycji rynkowej Gazpromu. I nie inwestowano za granicą w nowe złoża bo po co ?

Świat przez te 25 lat pobiegł naprzód, weszły nowe technologie skraplania, zaczęły się otwierać nowe rynki i nowe możliwości rurociągów gazowych i przerzutu gazu. Ponadto w ogóle nie przygotowywano się na coś co wydawało się nierealne czyli zaburzenia polityczne w Rosji i możliwość sytuacji gdy ten gaz z Rosji zniknie z rynku.

W czasach Karoliny Wielkiej gdy zdobyto przedpola Kaukazu w Krasnodarze było 10 % Rosjan a potem w momencie rozpadu ZSRR było tam 70 czy nawet 80 % Rosjan. Już 10 lat temu (2015) ich liczebność w Krasnodarze spadła do 50 % a teraz to może jest tylko 20 %. Południe Rosji jest już dominująco muzułmańskie i nierosyjskie – młodzi ludzie narodowości rosyjskiej z Uralu oraz z Kaukazu i przedpola Kaukazu emigrują wewnętrznie na zachód lub na północ a ich miejsce zajmuje wysoki przyrost naturalny ludności nierosyjskiej. Gospodarka Rosji w znacznym stopniu uzależniła się od eksportu ropy i gazu ale ten reżim tam na południu coraz bardziej słabnie od wewnątrz bo narasta narodowościowy kryzys. Na wschód od Uralu jest może 3 mln a może nawet mniej Rosjan a reszta to narodowości inne w tym czasowi emigranci z Chin.

Nawet Chiny odmawiają podpisywania nowych długoterminowych kontraktów na odbiór gazu rurociągami z Rosji (co wstrzymuje budowę nowych) bo wolą go importować dodatkowo z USA i Australii. Celem Chin jest bowiem gospodarcze osłabienie Rosji a nie odbudowa liczebności Rosjan na Syberii (co miałoby miejsce gdyby Chiny dały tam duże kredyty na nową infrastrukturę gazową czy ropną).

Chiny czekają na dalszy upadek gospodarczy Rosji po to, by w momencie gdy muzułmańskie południe się poruszy to taka słaba Rosja będzie musiała im oddać czy sprzedać Syberię (tak jak Alaskę sprzedała USA dzięki polskiemu powstaniu styczniowemu). Na powstaniu styczniowym obłowiły się także nowe zjednoczone Niemcy bo Bismarck mógł zaatakować Danię i zabrać jej południowe tereny budując Kanał Kiloński. Dania przez 400 lat była w sojuszu z Rosją ale osłabienie Rosji w latach 1863-64 dało jedyną szanse Niemcom na uzyskanie pełnego wyjścia na morza i oceany świata. Chiny tak jak Bismarck czekają na jeszcze większe osłabienie Rosji aby zagarnąć tereny, które formalnie były pod zwierzchnictwem cesarza chińskiego do XVII wieku.

Było wiele prób wejścia konkurencyjnych importerów do Polski ale gazownicy zręcznie zrobili wiele przepisów aby to zablokować. Mieliśmy już prawie trzy dziesięciolecia aby zbudować w Polsce silny podmiot dla ropy i gazu a mamy mały kikut zapewniający tylko 8 mld m3 gazu rocznie podczas gdy gospodarka za chwilę potrzebować będzie 23 mld m,3 rocznie a po wybudowaniu dalszych mocy gazowych nawet 26-28 mld m3 rocznie. Oczywiście brakujący gaz dokupujemy ale o nigdy nie jest bezpieczne.

W dniu 5 lipca 2025 na portalu www.wysokienapiecie.pl  pojawił się mój szerszy artykuł z danymi cenowymi i informacjami o tej sytuacji [Czy Polska ma najdroższy gaz na świecie]. Polecam zapoznanie się z nim dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak nas urządzili nasi politycy. Teraz gaz ziemny jest z każdym rokiem coraz bardziej potrzebny bo trzeba zmodernizować ciepłownictwo i trzeba wybudować pewną ilość elektrowni gazowych dla stabilizacji systemu. A sektor gazowy jest zabetonowany i odporny na konkurencję choć mamy już najwyższe hurtowe ceny gazu na świecie.

Podobna sytuacja zaczyna narastać także w sektorze miedziowym. Ale to opowieść na inny artykuł.

 

---

Dziękuję.

Zainteresowanym polecam artykuł Piotra Syryczyskiego przedstawiający koncepcję oraz analizę: „Nowy port dla gazowców przy centralnym wybrzeżu Bałtyku”
[Potrzebujemy jako Polska nowego portu dla importu nawet 5 mln ton LPG oraz dla zacumowania drugiego FSRU…- cytat],
opublikowany w Kwartalniku MORZE nr 1/2025 - WIOSNA 2025 [ morze.org ]

ws

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

szarmancko, szczerze, szczodrze, szeroko, szybko, szyderczo,