26 grudnia 2018 roku
zamieściłem wpis Blackout za
dnia, w którym, dla postawionej tezy o zagrożeniu, nastał czas
kulminacji tego ryzyka. Obecnie przytaczam ów wpis z dwoma zaznaczonymi korektami
oraz bez końcowego akapitu przypominającego (obecnie nieistotnego), że trwała
wtedy bezpieczna energetycznie pora chłodna :-)
Blackout za dnia
Pamiętam całkowite zaćmienie Słońca w 1999 roku. Wybrałem się z
Rodziną do Austrii, aby je przeżyć w strefie całkowitego zaciemnienia. I mimo,
że rozumiałem zjawisko, precyzyjnie je obserwowałem z zegarkiem, lornetką
(+szkła spawalnicze) i aparatem foto, to jednak lęk spłoszonych owadów, ptaków,
kota i wyjących w oddali psów, spowodowane gwałtownym zmrokiem (w kilkanaście
sekund) w barwach stalowej szarości i czerni, też powodował u mnie pewne
zalęknięcie, mimo rozumnej obserwacji. Dlaczego to wspominam?
Bo tak, lada moment, zaskoczy nas blackout during the day, przeżywany identycznie jak przez naszych
przodków zaćmienie Słońca. To „zaćmienie” nastąpi też za dnia i to pewnie
BARDZO JASNEGO (bezchmurnego), ale raczej popołudniem, podczas dobowego szczytu
temperatury, ale nie będzie dotyczyć wąskiego paska Ziemi, lecz np. 2/3
powierzchni kraju, nastanie nie na około 3 minuty, ale zajdzie kaskadowo w
kilkadziesiąt minut oraz nastanie np. na dobę, i oby tylko na tyle. Decydować
będą warunki …meteorologiczne w kolejnych dobach!
Z braku prądu stanie wszystko, nie tylko napędzane prądem, ale
również wszystko sterowane i kontrolowane elektrycznie, po kilku godzinach, w
wyniku wyczerpania baterii zasilających elektronicznie zarządzaną
infrastrukturę.
Pamiętam, gdy pracując w średniej wielkościowo firmie,
zauważyłem w latach 2005-2007 przesunięcie firmowego szczytu zużycia energii
elektrycznej z miesięcy jesienno-zimowych (XI-I), na miesiące letnie (VI-VII i
½ VIII), a w kolejnych latach uwidoczniło się spłaszczanie firmowej krzywej
zużycia prądu w okresie jesienno-zimowo-wiosennym, wraz z powiększającym się i
szerokim szczytem letnim.
Prawdopodobnie w poprzednich okresach letnich (2015-2018), staliśmy dwukrotnie na krawędzi zapaści krajowego systemu
energetycznego.
Czy pamiętacie w ostatnich dwóch latach sekwencję zjawisk: zima
bez śniegu, upalna wiosna bez opadów, susza już przed latem, krytycznie niskie
stany wód w rzekach i jeziorach, bezchmurne tygodnie latem, gorąca
południowo-wschodnia (znad Sahary) cyrkulacja powietrza, lub wilgotna i ciepła
południowo-wschodnia (znad Bliskiego Wschodu przez Ukrainę), oraz brak
intensywnego nocnego schładzania w wyniku kilku kolejnych nocy z temp. ponad 20oC
… Ten blackout za dnia czeka nas już za niedługo.
Jedzie nasza „zielona” energia!
Węglarki zamiast wapnowania, w celu sygnalizowania ewentualnego
podbierania ładunku po drodze,
będą posypywane zasuszoną sinicą pozyskaną latem z nagrzanych
jezior i plaż bałtyckich.
Nie, nie, NIE straszę! Tylko podpowiadam, aby zawczasu samemu rozważyć,
co wtedy szczególnie zabezpieczyć, czego unikać, co oszczędzać, itd. bo
komunikacja komórkowa, też po kilku godzinach zaniknie … :-)
Zapasu benzyny/ropy/gazu/energii w baterii będziemy mieli do
dyspozycji tyle, ile w baku/zbiorniku/butli/baterii będzie w chwili nastania
blackout.
Stacje benzynowe nawet jak przejdą na tankowanie z
wykorzystaniem pomp ręcznych, dostaną zakaz sprzedaży w celu zachowania środków
napędowych wyłącznie dla służb miejskich i państwowych (i słusznie).
Telefonia komórkowa i internet zanikną natychmiast, bankomaty i
cały system bankowy również, zostanie tylko gotówka w kieszeni i …zaskórniaki w
materacach.
Sprzedaż artykułów spożywczych zostanie ograniczona do sprzedaży
gotówkowej, możliwe, że w spożywczych sklepikach osiedlowych powróci sprzedaż
na zeszyt. Ceny sobie wzrosną, ale w drugiej/trzeciej dobie duże sieciowe sklepy
spożywcze będą wystawiać za darmo do zabrania wszystkie produkty już nie
schładzane i rozmrożone, gdyż lepiej ten towar za darmo upłynnić (wyprawić w
dal) niż stertę, lada moment cuchnącą, przechowywać! Oczywiście, niektóre
sklepy, podmioty, instytucje, będą starały się ratować i opóźniać efekt zapaści
elektrycznej własnymi agregatami prądowymi, do czasu wyczerpania zapasów oleju
napędowego.
W owym czasie indywidualne zapasy węgla będą całkowicie
bezużyteczne, prądu nie dadzą,
ogrzewanie będzie zbyteczne, schłodzić nim bezpośrednio nie ma
jak i do jedzenia też się nie nadaje.
Hurra-optymistom i niedowiarkom napiszę, nie porównujcie blackout during the day do typowego,
awaryjnego, lokalnego, nawet kilkugodzinnego wyłączenia prądu, gdy dwie/trzy
ulice dalej, na sąsiednich osiedlach, życie z prądem kwitnie w najlepsze.
Natomiast specom od produkcji wysokoenergetycznej oraz obsługi
sieci energetycznych wysokiego i średniego napięcia pozostawiam do opisania, co
znaczy uruchamianie na nowo padniętego w wyniku przeciążenia i braku chłodzenia,
systemu energetycznego kraju :-)
Podsumowując uwarunkowania,
nastąpi to za bezchmurnego dnia, kolejnego ekstremalnie
upalnego, po kolejnej gorącej nocy, raczej popołudniem, w porze najwyższej
temperatury dobowej, prawdopodobnie w połowie lipca, gdy Słońce nadal wysoko
kulminuje, prawdopodobnie w okresie południowo-wschodniej cyrkulacji powietrza
znad Sahary.
Oczywiście przyczyni się do tego długotrwała susza po bezśnieżnej
zimie, po suchej wiośnie, po trwającym od tygodni braku wszelkich
opadów, z bardzo niskimi stanami wody w rzekach, zbiornikach zaporowych, kiedy
wytwórczość hydroenergetyki zaniknie, gdy równocześnie z powodu niskich
poziomów i ciepłych wód nastąpi znaczne zmniejszenie skutecznego chłodzenia
bloków energetycznych, napędzanych węglem brunatnym/kamiennym.
W takim czasie, kolejny pik dobowego zapotrzebowania
energetycznego przekraczającego maksimum możliwości energetycznej kraju, może
zostać zburzony zwykłą, przeciętną awarią któregoś z bloków, którejś z
istotnych podstacji, linii przesyłowej, a dalsze lawinowe przekraczanie
dopuszczalnych mocy spowoduje kolejne lawinowo postępujące (oby nie awaryjne)
wyłączenia i mamy za naszego życia: blackout
during the day.
Szczególnie prawdopodobne okresy zajścia blackout during the day
to:
- lipiec, zwłaszcza
jego druga połowa, poprzedzony brakiem od kilku tygodni niżów przechodzących
nad krajem (to nasi sprzymierzeńcy w postaci opadu, wiatru, zachmurzenia, zaciągania
chłodnych mas powietrza), trwający długotrwały brak zachmurzenia,
trzecia/czwarta doba z temperaturami powyżej 30oC za dnia i ponad 20oC
w nocy na znacznej połaci kraju,
- model czerwcowy, z
podobnymi uwarunkowaniami ale z elementem zaskoczenia naszej energetyki, czyli
z większym prawdopodobieństwem zajścia błędu ludzkiego w zarządzaniu mocami i
przesyłem energetycznym,
- sierpień,
zdecydowanie jest już mniej ryzykowny za sprawą już istotnie krótszego dnia i
niższego górowania Słońca. Model sierpniowy stanie się prawdopodobnym w
sytuacji trwałego CAŁKOWITEGO braku opadów na całej połaci kraju w lipcu i
sierpniu w następstwie suchej kontynentalizacja klimatu.
Zwracam uwagę, że opad nawalny kiepsko nasącza grunt i podszycie
lasu (ściółkę leśną) ale jednak bardzo szybko napełnia zbiorniki retencyjne!
Dając wodę do chłodzenia!
- - -
Tymczasem, po półroczu od
pierwszej edycji wpisu, weszliśmy w okres najdłuższych dni w roku (najdłuższych
czasowo i najwyższych geometrycznie kulminacji Słońca w roku) i w dniach 11 i
12.06. padały w Polsce kolejne rekordy w ilości zużytej energii elektrycznej (23718
MW i więcej, 24140 MW w dn. 26.06.). Następowały w okresie h1330-1400 CEST, czyli właściwie:
h1230-1300 CET. Działo/dzieje się to zasadniczo jeszcze w okresie przed podwyżkowym
dla indywidualnych odbiorców, ale jest to znikomym pocieszeniem.
W tym roku we Wrocławiu, pod
koniec pierwszej dekady maja, temperatura za dnia wynosiła 4-5oC, a
niespełna miesiąc później, stale (dniami!) oscylowała pomiędzy 32-33oC!
Typowe zmiany pór w kalendarzowym roku: pora chłodna > pora gorąca > pora
chłodna.
Archiwa synoptyków informują,
że pod koniec XX wieku w Polsce bywały pojedyncze
dni w roku z temperaturą 30oC, oczywiście w cieniu, i pojedyncze
noce z temperaturą w okolicy 20oC.
Pamiętam, gdy któregoś lata w
połowie lat ’70, w skrajnym upale,
gdy słupek rtęci bywał pod kreską 30oC, fascynowałem się obserwacją
rtęciowego termometru: dojdzie/nie dojdzie do 30-tu?
Od kilku lat (3-4?) porą gorącą
(V-IX) bywają pojedyncze dni, w poszczególnych tygodniach, z temperaturą
poniżej 30oC oraz pojedyncze noce istotnie chłodniejsze od 20oC.
Archiwalne dane meteorologiczne
podają, że dla Wrocławia, typowa liczba 5-6 dni w roku z temperaturą >32oC,
systematycznie wzrastała do 10 dni w ostatnim dwudziestoleciu XX wieku, aby
trwale tę granicę przekroczyć i w XXI stuleciu systematycznie się wznosić.
Dalsza symulacja wraz z rozrzutem błędu w szacunkach jest powyżej na wykresie. Zmierzamy do CAŁEGO miesiąca w
roku z temperaturą >32oC. Zwracam uwagę, że dla granicy 30oC
ta krzywa wzrostu jest pewnie radykalniejsza.
Dane z: https://www.nytimes.com/interactive/2018/08/30/climate/how-much-hotter-is-your-hometown.html
- - -
Miejmy świadomość, że to
wszystko jest nadal wzmacniane efektem produkowania prądu węglem (tzn.
kamiennym, brunatnym, torfem, miałem, mułem węglowym, też oponami …strajkowymi)
oraz masowym lataniem samolotami*, po konsekwencjach masowej komunikacji
lądowej.
To kiedy blackout za dnia? Niebawem! Tuż, tuż!
Wacław Sałaban, czerwiec 2019 r.
* Dlaczego
nie ma w cenie biletu haraczu ekologicznego porównywalnego z ceną za sam lot?
Np. porą gorącą nie ma potrzeby latać na południe Europy i północ Afryki!
Co ma wspólnego parawaning, dicopolo i PiS?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
szarmancko, szczerze, szczodrze, szeroko, szybko, szyderczo,